Lubię niespodzianki, choć niestety należę do tej grupy ludzi, po których nie zawsze to widać. Taka moja mała ułomność. Lubię też przygotowywać niespodzianki, choć czasem mam problem z utrzymaniem ich w tajemnicy. Jak kiedyś, kiedy planowałam wspólny weekend w Krakowie, a zupełnie idiotycznie wygadałam się przed.
Jakiś czas temu, nie tak dawno, mile zaskoczona zostałam przez pewną niezwykłą kobietę, której nigdy osobiście nie poznałam, ale do której bardzo lubię zaglądać. Otóż kobieta ta nazywa się Bea i dzieli się ze mną i z innymi czytelnikami wieściami ze swojej kuchni. I nie tylko swoimi kuchennymi historiami, ale pewnego dnia podzieliła się też między innymi ze mną swoimi przyprawami. Po jakimś czasie dotarła do mnie koperta, z piękną kartką i ziarenkami tonki. Usiadłam z kopertą w rękach i zachwycając się zapachem tonki myślałam o tym, jak cudownie jest się ciągle na nowo przekonywać, że ten świat pełen jest dobrych ludzi.
Tonka - o której dowiedziałam się właśnie dzięki Bei i tu też ją będę w tej chwili cytować - zwana jest też bobem / fasolą tonką. Kiedyś była to przyprawa używana przede wszystkim w przemyśle perfumeryjnym, teraz powoli zdobywa miejsca również w szufladach kuchennych. Te czarne, podłużne i pomarszczone ziarna pochodzą z owocu tropikalnego drzewa rosnącego w Ameryce Południowej - Dipteryx odorata. Produkuje ono owalny owoc, który po zbiorze suszy się przez rok, a następnie wydobywa się z niego małe czarne ziarenka. Są one dosyć gorzkie, poddaje się je więc 1-2 dniowej maceracji w rumie, a następnie ponownie się suszy. Tonka ma bardzo specyficzny zapach – nuta wanilii i rumu miesza się z lekko migdałowym i karmelowym aromatem. Potwierdzam - po już nie wiem ilu-krotnym wwąchiwaniu się w tonkę - zapach posiada niezwykły. Pasuje tam, gdzie pasuje wanilia - do ciast, deserów, do czekolady... Ścieramy ziarenka na tarce krótko przed użyciem, wystarczy pół ziarenka do zaromatyzowania naszej potrawy. Podobno nie należy spożywać jej w zbyt dużych ilościach - ze względu na zawartość kumaryny. To tak w ramach informacji teoretycznych o tonce. Na blogu Bei można też poczytać o innych przyprawach - o sumaku, colombo i wielu innych. Polecam i zachęcam!
Tonka - jak już wspomniałam - mnie zachwyciła, totalnie zauroczyła swoim zapachem. Potrafię wsadzić nos do słoiczka z tonką i wąchać, wąchać, wąchać... to uzależnia. Upieczone z nią ciasto - zwykłe, takie na środek tygodnia, właściwie z tego co pod ręką miałam, nabrało niezwykłego aromatu. Choć zwykłe - dzięki tonce - stało się niezwykłe.
Ciasto jabłkowe plus TONKA.
(przepis Aimee z blogu Under the High Chair)
Potrzebujemy:
1 szklanka cukru
3 jajka, temperatura pokojowa
2/3 szklanki oleju
3/4 łyżeczka ekstraktu z migdałów
1½ szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
½ łyżeczki soli
2 średnie jabłka, obrane, pokrojone cienko
[3/4 szklanki świeżych malin - niestety tym razem bez]
1/4 startego ziarna tonki
Działamy:
Podgrzewamy piekarnik do 180C.
Smarujemy tortownicę masłem i obsypujemy bułką tartą (autorka radzi wyłożenie papierem do pieczenia).Jajka i cukier ucieramy na puszystą masę. Dodajemy olej i wyciąg z migdałów, mieszamy. Przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia i solą. Powoli łączymy z naszą jajeczną masą.
Połowę ciasta wlewamy do naszej formy, przykrywamy warstwę ciasta jabłkami i malinami. Posypujemy owoce tonką i przykrywamy pozostałą masą.
Pieczemy ciasto przez około 45 minut, do suchego patyczka.
Smacznego!
Beo! dziękuję Ci jeszcze raz bardzo za prezent!
15 komentarzy:
Amarantko, dobrze ze nie widac jak sie teraz rumienie... Ciesze sie, ze moglam Ci sprawic przyjemnosc i ze tonka przypadla Ci do gustu :)
Ktos kiedys powiedzial, ze prawdziwym szczesciem jest moc dzielic sie z innymi i calkowicie sie z tym zgadzam :)
Twoje ciasto wyglada wspaniale! Lubie takie 'zwykle-niezwykle' wypieki ;)
Pozdrawiam Cie serdecznie!
I raz jeszcze dziekuje za tak przemile slowa! :*
O tak Bea jest niezwykła :)
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić zapachu tonki!
Rany chyba rozejrzę się u siebie :)
Też strasznie mile się poczułam, kiedy otworzyłam ową aromatyczną kopertę od Bei. Rzadko się zdarza taka bezinteresowność...
Przepiękne zdjęcia, Aniu!
Naprawdę wspaniałe.
Ściskam!
Bardzo jestem ciekawa tej przyprawy :)Dla mnie brzmi ona wciaz egzotycznie. A ciasto musi nieziemsko pachniec :)) Cos dla duszy i ciala :)
Pozarwiam cieplutko.
Bardzo, bardzo, bardzo podobają mi się te zdjęcia i słowo tonka też mi się podoba.
a ja się przyznam do bardzo wstydliwego zachowania: po prostu trochę zazdroszczę tego tonka
Bardzo fajne jest to ostatnie zdjęcie! Urocze wręcz:) Ciekawa jestem jak smakuje i pachnie.
śliczna nazwa i podobają mi się te marszczenia :)
jakiś składnik i zwykłe staje się niezwykłe
wiesz, że ja też się przekonuję, że są jeszcze dobrzy ludzie, strasznie miłe uczucie :)
i ja mam w sobie nieustannie to poczucie, że nie potrafię okazywac, że się z czegoś cieszę.. z niespodzianek też.
tonka.. musi miec zachwycający zapach.
trochę Ci zazdroszczę. odrobinę..
Opis wspaniały, ciasto wygląda na smaczne. tylko skąd wziąć tonkę?
Beo, mogłabym tak jeszcze długo Cię wychwalać i podziwiać :)
I prawda jest w tym, co ktoś kiedyś powiedział...
Polko, warto, warto się za tonką rozejrzeć :)
Oliwko - dziękuję :)
Weroniko - fakt, słowo tonka też mnie zachwyca...
Margot, gdybym miała więcej, to bym się chętnie z Wami podzieliła... mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję...
Korniku - pachnie niezwykle...
Agatko, są, są i na szczęście więcej, niż nam się wydaje :)
Asiejko - to chyba mamy podobnie z tym okazywaniem...
Usagi - mnie poratowała Bea... i szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia skąd wziąć tonkę... nie wiem, czy w PL już dostępna, czy też nie...
Pozdrawiam Was bardzo ciepło!
ja też lubię niespodzianki, dostawać i robić, jednak częściej je robię, choć nie ukrywam, też mam problemy z utrzymaniem ich w tajemnicy ;)
Amarantka , nie martw się jakoś go zdobędę i wtedy wykorzystam go do takiego ciasta jak twoje
Amarantko, a widzisz tutaj mnie jeszcze nie bylo to przywitam sie na poczatek :-)
Alez wspanialosci, tonka, jablka, och czuje ze kiedys tak ja wykorzystam :-)
A wiesz, ze ona pachnie mi czeremcha?
Pozdrawiam cieplo!
:)
Jak dobrze, jak dobrze, że są Ci wirtualni przyjaciele;)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz