wtorek, 27 kwietnia 2010

My wish list.

Wieczór w teatrze, przy ulicy Hubskiej. 3+2 albo Wielkie żarcie.
Wędrówka z plecakiem przez ulice Jaisalmer.
Potem pociąg do Darjeeling.
Czarnobrązowy nos Luny. I jej łapa na moim kolanie. 
Cirque du Soleil. Zobaczyć to. Na własne oczy.
Popołudniowy kubek kawy wypity z jedną z moich kobiet.
Albo wieczór w pełnym gronie.
Lekcja hiszpańskiego. Znowu. La alegría es el sonido del alma.
Spacer brzegiem oceanu. Z szumem fal zagłuszającym wszystko inne.
Koncert Dave Matthews Band. Dać się ponieść ich muzyce.
Ciepła dłoń na mojej dłoni. Tu i teraz.
Żaglówka wolno płynąca wzdłuż greckich wysp.

I obiad w greckiej knajpie. Ukrytej gdzieś w zakamarkach.



Obiadu w małej rodzinnej greckiej restauracji, ukrytej przed wzrokiem turystów dziś nie było. Spróbowałam mimo to przywołać trochę innego świata i ugotowałam fakes, grecką zupę z soczewicy. Gęstą, sycącą, pasującą bardziej na chłodniejsze dni, choć smakującą i dziś. Jest niezwykle prosta w przygotowaniu i niezbyt pracochłonna - najbardziej uciążliwe jest w niej krojenie cebuli i marchewki w drobną kostkę. Dodając mniej wody można otrzymać gulasz. Najlepsza z pajdą świeżo upieczonego chleba.


FAKES - zupa z soczewicy
[według Agnieszki Kręglickiej]

Potrzebujemy:

250 g zielonej soczewicy
250 g dojrzałych pomidorów lub puszka pomidorów bez skórki
1/2 szklanki oliwy
2 marchewki pokrojone w kostkę
2 cebule pokrojone w kostkę
2 utarte ząbki czosnku
łyżka koncentratu pomidorowego
listek laurowy
sól
pieprz
oregano
2 łyżki czerwonego octu winnego

Działamy:

Na rozgrzanej oliwie w garnku chwilę przesmażamy pokrojoną w  drobną kostkę cebulę i utarty czosnek. Dodajemy marchew, listek laurowy i opłukaną soczewicę. Zalewamy zimną wodą (ok.1 l) i gotujemy pół godziny, aż zmięknie. Dodajemy posiekane pomidory bez skórki, koncentrat, sól, pieprz i oregano i  gotujemy przez kolejne 15 minut. Przed podaniem doprawiamy zupę z soczewicy octem.  Smacznego!


A co znalazłabym na Waszej liście życzeń?

11 komentarzy:

Ruda Wiewióra pisze...

jeśli na chłodniejszy dzień, to na dziś w sam raz (Toruń pochmurny i deszczowy dzisiaj)

moja lista życzeń obawiam się jest za długa, ale gdzieś na początku na pewno znalazłaby się podróż przez całą Francję.
a z tych prostych i powiedzmy realnych to spacer brzegiem Bałtyku :) to mi się podoba

Anonimowy pisze...

Na liście życzeń?
Chyba ta Grecja, którą opisujesz. Marzy mi się taka podróż, samotna. Albo we dwójkę.
Smakowanie wszystkich zakamarków świata.

I ta rozgrzewająca zupa.
Zimno mi...

Ściskam!

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Lista życzeń? Dłuższy długi weekend ;)

A tę zupę robiłam jesienią, nawet mam na blogu. Jest re-we-la-cyj-na!

karoLina pisze...

Lubię zupy z soczewicy, posmakowałaby mi pewnie i ta. Zaczęłam się zastanawiać nad listą życzeń i wyszło, dość nieoryginalnie, że chciałabym mieć jeden dzień bez żadnego "muszę". Pewnie większość osób uważa, że mam tak na co dzień, ale to nieprawda, zawsze jest ten wewnętrzny przymus, nawet w weekend, żeby wstać o przyzwoitej porze, a jak się już wstanie, to się ubrać, zjeść śniadanie i tak dalej.

gosia99 pisze...

A ja bym chciała zwiedzić Indie..i zjeść tą zupę ;)

Unknown pisze...

Na liście życzeń znalazłyby się:
-wizyta u przyjaciół w Danii
-weekend w Kornwalii lub Kumbrii, albo dalej, w Brugii
- kolacja w dobrej greckiej restauracji też:-), najlepiej w gronie koleżanek - tu lub w Warszawie
- Afternoon Tea w hotelu Berkeley w Londynie
- weekend spędzony na czytaniu, jedzeniu i piciu:-)

Tilianara pisze...

Listy życzeń ... nie tworzę już list, tylko spełniam te marzenia, które akurat mogę. Za to listę dań jakie chcę ugotować wciąż i wciąż powiększam. Ta zupka już była i pewnie nie raz będzie - rzeczywiście z pajdką świeżego chleba jest wyborna :)
Spełnienia marzeń :)

Weroniko pisze...

Łapie mnie przeziębienie, taka zupka przydałaby się bardzo

majka pisze...

Juz skopiowalam sobie przepis. Ta zupka wyglada mega pysznie :))

Co do listy marzen...mam tylko jedno: jakis krotki urlop w bardzo slonecznym i cieplym kraju :) Moze byc Toskania :)) Wyjezdzalismy co rok a teraz niegdzie nie jedziemy i strasznie mi tego brakuje... :(

Pozdrawiam!

Raincloud pisze...

Celebracja małych przyjemności- to lubię! Bardzo przyjemnie się je odczytywało z Twojej listy :)
Na mojej jest Paryż, ale na taki bardzo prywatny sposób, niewycieczkowy. Karnet na poranne zajęcia jogi. Nauka hiszpańskiego (uwielbiam). Popołudnie w herbaciarni pachnącej magicznie.

Waniliowa Chmurka pisze...

Aktywnie spędzony czas wolny.
Dom w Toskanii..
Słońce!
Nie za ciepło, nie za gorąco, 20 stopni.
Ktoś kochany.
Dobra muzyka.
Dobry film.
To na razie tyle:)
Pozdrawiam