Nowe miejsca, nowe przeżycia, nowe głosy i nowe smaki.
Weekendowa stolica spędzona z przyjaciółmi, długie nocne rozmowy, pyszne jedzenie, dużo śmiechu. I nawet Pani Kocica, która przy okazji poprzedniego spotkania mnie nie polubiła, tym razem patrzyła na mnie stosunkowo przychylnym okiem. I była też pizza, jedna z lepszych, jakie jadłam. I Pani Domu, która wzorem w przyjmowaniu gości dla mnie jest od teraz.
W poniedziałek zadzwonił telefon z niespodziewaną propozycją - spędzenia wieczoru z trąbka Chrisa Bottiego. Zgadzając się nie spodziewałam się tak wspaniałych muzycznych przeżyć. Chris i jego zespół to ludzie pełni pasji, którzy potrafią zaczarować publiczność i z zimnej Hali Ludowej* przenieść nas gdzieś do Nowego Jorku, i na dodatek zakręcić zegarkiem tak, że nie wiadomo gdzie i kiedy znikają dwie godziny. I chce się jeszcze. Jeszcze tej trąbki, tych gitar, tego głosu i tych skrzypiec. Jeden z lepszych koncertów na jakich miałam okazję być.
Wtorek przyniósł kolejną niespodziankę. Propozycję, a tym samym decyzję, którą trzeba w najbliższych dniach podjąć. Jedną z tych, które zadecydować mogą o kolejnych kilkunastu miesiącach. Wyzwanie, szansę na przygodę...? Przemyśliwujemy jeszcze, ale z pewnością, jeśli się zdecydujemy, to się z Wami tą wiadomością podzielę :)
I do tego wszystkiego - mamy jeszcze Czekoladowy Tydzień. Co prawda obchodzony w UK, ale czekolada jest dobra na wszystko. Przy zastanawianiu się nad poważnymi sprawami też pomaga :) zapraszam więc na popękane czekoladowe ciasteczka, które chciałam zrobić już dawno temu, ale ciągle nie było okazji. W końcu się nadarzyła i wiem, że będę je robić częściej. Mocno, mocno czekoladowe, w środku lekko wilgotne i długo zachowują świeżość.
Chocolate Crinkles - popękane czekoladowe ciasteczka
Potrzebujemy:
225 g połamanej gorzkiej czekolady
110 g masła
2/3 szklanki cukru (dałam troszkę mniej)
3 duże jajka
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
pół łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 i 2/3 szklanki mąki
cukier puder - około pół szklanki - do obtoczenia
Działamy:
Masło topimy w małym rondelku. Pod koniec rozpuszczania dodajemy połamaną czekoladę i mieszamy dokładnie (uważając, by się nie przypaliło).
Białka oddzielamy od żółtek. Ubijamy na sztywno, dodając pod koniec partiami cukier, a następnie żółtka i ekstrakt z wanilii. Mieszamy z masą czekoladową - która wcześniej zdążyła trochę wystygnąć.
Mąkę mieszamy z solą i proszkiem do pieczenia. Wsypujemy do powstałej masy czekoladowej, mieszamy. Schładzamy przez kilka godzin w lodówce, a najlepiej przez całą noc, co też uczyniłam.
Ciasto wyjmujemy z lodówki, nabieramy łyżeczką do herbaty (wyginającą się łyżeczką, bo ciasto jest twarde), formujemy kuleczki mniejsze od orzecha włoskiego, obtaczamy je mocno w cukrze pudrze i wykładamy na blachę wyłożoną pergaminem.
Pieczemy około 12 minut w temperaturze 165ºC. Podczas pieczenia ciasteczka lekko się spłaszczą i popękają. Studzimy na kratce. Smacznego!
Masa do formowania kulek powinna być twarda, więc trzeba działać szybko, żeby zanadto nie zmiękła. Dobrze jest też trzymać pozostałą część ciasta w lodówce. Miękkie ciasto sprawi, że ciastka się mocniej rozpłyną, nie popękają tak mocno, a cukier będzie wyglądać na mokry. Nie należy piec też dłużej niż zalecany czas, by nie były zbyt twarde.
* absolutnie nie mogę się przyzwyczaić do mówienia Hala Stulecia zamiast Hala Ludowa. Zapewne tak mi już po prostu zostanie.
16 komentarzy:
Czekoladowy weekend w Londynie mnie już tym razem nie ominie :P szkoda, że na dni herbaty nie mogę być w PL. A ciasteczka świetne :)
www.kuchcikowo.wordpress.com
bardzo mi się podobają te spękane ciasteczka... też je sobie kiedyś upiekę :)
ale sa piekne:) i musza byc pyszne:)
Och Botti!!! Jakze ja go lubię, słucham i słucham i nic mi się nie dłuży, a jedynie zadłuża głębiej w tej muzyce moje serce...
Chciałabym Warszawę tak miło móc wspomnieć bo jak na razie tylko dworce i metro mi znane... i szybko, szybko...
A ciasteczka wyglądają cudnie i pewnie i tak smakują :))
A gdzie to, a dokąd? na te kolejne miesiące...? Czekam niecierpliwie!
Pozdrawiam ciepluchno.
Botti i ciastka .. ciastka i Botti .. i przyjaciele .. cudownie ! pozdrawiam !
takie czekoladowe chwile są wyjątkowo pyszne :)
Trzymam kciuki za podjęcie decyzji! Na pewno będzie to ta właściwa :)
Spotkanie bajkowe. A wiesz że mnie koty też nie lubią? :(
I ja trzymam kciuki:) Ale przede wszystkim delektuję się Twoimi zdjęciami, bo je uwielbiam! I na koniec porywam jeszcze ciasteczko:)
piękna Warszawa na Twych zdjęciach.
i niezwykle urocze, popękane cudeńka ;]
Ciasteczka wyglądają obłędnie...
A zdjęcia są śliczne! :)
Podjęcie decyzji na pewno będzie właściwe.
Chris B.mnie urzekł...
A ciasteczka takie kuszące.Mówią do mnie - upiecz!
Ciasteczka takie kiedyś sobie upiekłam i były cudowne, dokładnie takie, jak piszesz.
Koncertu zazdroszczę i też zawsze mówię Hala Ludowa ;)
ale superaśne ciacha! tak o nich piszesz... muszą smakować pysznie!
Kuszące, i miło mi, że choć w Pl, świętujesz z nami:-)
Pyszne te ciateczka, wiem bo piekłam:) i te pęknięcia, urocze, prawda?
Pozdrawiam!
Hej, dziękujemy za wizytę. Wspólny weekend był super. Pozdrawiamy. Buziaki od Luny :)
P.
Prześlij komentarz