poniedziałek, 29 marca 2010

Ufff... tort. I dzię-ku-je-my!

Po napisaniu, opowiedzeniu i podzieleniu się swoją wiedza...
Po przegonieniu z mieszkania kotów po kątach się chowających...
Po pokonaniu góry prania, a później takiej samej góry prasowania...
Po przebrnięciu przez kilka innych spraw, które po drodze się pojawiły...


Pozwalam sobie powiedzieć... ufff! * 

Zacznę od podziękowań naszych wspólnych za wszystkie kartki! Ich liczba przerosła moje najszczersze oczekiwania, dziś dotarła setna [100!] kartka. Niezwykle to budujące, że po świecie krąży tyle pozytywnych ludzi, którzy potrafią, tak po prostu, zrobić coś dobrego, coś miłego, dla kogoś innego.  Poświęcić swój czas, czasem nawet dużo czasu [bo stworzenie niektórych kartek na pewno wymagały dłuższej chwili] dla kogoś, kogo część z Was nawet nie zna. Budują też wszystkie pozytywne słowa, które przy okazji korespondowania z Wami, się pojawiły. Wolę nie myśleć, ile zmarszczek na mojej twarzy pojawiło się od ciągłego uśmiechania przez ostatni miesiąc! Jesteście NIESAMOWICI!!! i bardzo, bardzo Wam za Waszą pomoc dziękuję!  

A więc....oto ja....:) czyli ponad stokrotnie wymieniany przez Was Drogie Moje Kasztany adresat... adresat wielce zagubiony, bo mieszkający w niebezpiecznych i jakże ekstrawaganckich Niemczech... kraj to obfitujący w kolory i bawiących się ludzi na ulicach przy wszechobecnej salsie... [więc znacie już mój poziom abstrakcji umysłowej:) ] Dziękuje Wam moje Wszechobecne Pluszowe Stwory (że pozwolę się tak wyrazić) za te noszone w sobie pokłady energii , za te pomysły, które sprawiają, że ktoś taki jak ja czuje się chwilę centrum wszechświata... i za to że mogliśmy połączyć kontynenty na krótki kawałek drogocennego czasu :). A więc za to wszystko dziękuje Wam ten oto:



Z przykrością jednak musimy donieść, że Spółdzielcza Wytwórnia Krótkich Produkcji Animowanych A & A musi przesunąć premierę "Prawdziwej historii skrzynki pocztowej 71665" na termin późniejszy, za co wszystkich przepraszamy. **

Zapraszamy jednak na obiecany ostatnio tort.


Tort, to brzmi groźnie... tak przynajmniej myślałam czas jakiś temu - nie przeszkodziło mi to jednak wybrać jednego z bardziej pracochłonnych tortów. Tort Dobos pochodzi z Węgier, stworzył go cukiernik Jozsef Dobos, który pod koniec XIX w. prowadził w Budapeszcie sklep z artykułami delikatesowymi i pisał książki kucharskie. Tortem zabłysnął na wystawie cukierniczej, a recepturę udało mu się przez 20 lat utrzymać w tajemnicy!



Tort Dobos

potrzebujemy:

Ciasto:
20 dag cukru
20 dag mąki
7 jajek (wyciągnięte dwie godziny wcześniej z lodówki)
szczypta soli
1 cukier waniliowy
2 łyżeczki soku z cytryny
1/2 szklanki ciepłej wody
5 dag cukru pudru
skórka otarta z 1/2 cytryny
masło do formy

Krem czekoladowy:
28 dag masła
20 dag cukru
woda
szczypta soli
5 dag kakao
1 łyżeczka rumu
1 cukier waniliowy
3 dag kakao do posypania

Glazura:
250 g cukru
sok z 1/2 cytryny
plus 12 trufli

działamy:

Żółtka ucieramy z cukrem, solą, cukrem waniliowym, sokiem z cytryny i wodą. W drugiej misce ubijamy białka, dosypując stopniowo cukier puder i pod sam koniec ubijania - startą skórkę cytrynową. Gdy masa z żółtek będzie już puszysta i kremowa, dodajemy do niej ubite białka. Do masy przesiewamy powoli mąkę, delikatnie mieszając do uzyskania jednolitej masy.

Piekarnik rozgrzewamy do 200°C.

Możemy nasze krążki piec na dwa sposoby - albo wycinając krążki z papieru do pieczenia, albo korzystając z tortownicy, choć wtedy przydałyby nam się dwie albo trzy takie same. [Ja korzystałam z obu, lepsze efekty osiągając jednak z tortownicy.] Smarujemy masłem spód tortownicy. Porcjami wlewamy cienką warstwę ciasta i pieczemy  6-8 spodów biszkoptowych po 10 minut każdy. Odkładamy do ostygnięcia. 

Masa - cukier wsypujemy do rondelka i zalewamy wodą (wody powinno być tylko tyle, aby przykryła cukier). Po zagotowaniu - studzimy. Masło ucieramy  z solą, mieszamy z kakao i ostudzonym syropem cukrowym. Dodajemy rum (ja użyłam likieru jajecznego) i cukier waniliowy. 

Krążki biszkoptowe smarujemy cienką warstwą kremu i układamy jeden na drugim. Boki i górę tortu też smarujemy kakaowym kremem. Jeśli została nam masa, a powinna - wkładamy do lodówki, może nam się przydać przy ozdabianiu tortu. 

Glazura - karmelizujemy cukier, następnie mieszamy go z sokiem cytrynowym. Polewamy wierzch tortu [co stanowiło dla mnie prawdziwe wyzwanie, bo w ogóle przed karmelem obaw trochę mam], ozdabiamy resztą masy i pralinkami.

Smacznego!***




* co nie oznacza, że zdałam, wyniki dopiero za 8 tygodni :) I dziękuję Wam bardzo za kciuki!
** po wyczerpującym tygodniu - a nawet właściwie dwóch - okazało się, że chwilowo Wytwórnia zaniemogła... i krótkiej rekonwalescencji wymaga.
*** tort ten to kwintesencja słodkości, jest bardzo dobry, ale nie pozwala na zjedzenie na raz więcej niż jednego kawałka :)

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Aż głupio się czuję.
Moja kartka była zwykła.
Nie mam manualnych zdolności.
I razem z Tobą cieszę się, że wciąż na tym świecie są pozytywni ludzie.
Bo coraz bardziej zaczynam wątpić.

Tort jest naprawdę imponujący. Podziwiam, Amarantko, podziwiam. ;)

Pozdrawiam!

kasiaaaa24 pisze...

Amarantko wspaniały jest ten tort :) Podziwiam za pracowitość, oj podziwiam :)

Komarka pisze...

Zaytoon, dobos mistrzowski! A zbioru kartek świątecznych pozazdrościć :) Pozdrawiam!

Komarka pisze...

Amarantko, przepraszam - do Ciebie pisałam oczywiście! :) Ta zmiana czasu mnie wykończy... ;)

Ruda Wiewióra pisze...

tort- szacun! :)
i czekam na premierę, bo już uwielbiam produkcje Spółdzielczej Wytwórni :D

Weroniko pisze...

Gratuluję odwagi, nie wiem czy zdecydowałabym się na taaaaaakie przedsięwzięcie.
Jeszcze raz najlepszego, bo przez ten tort się tak urodzinowo zrobiło.

amarantka pisze...

Oliwio droga! proszę mi się głupio nie czuć!! się nam Twoja kartka w czerwonej kopercie bardzo spodobała!

I nie wątp... są... całkiem dużo ich nawet jest :)

Kasiu :) dziękuję, choć w sumie aż taki pracochłonny to nie był...

Komarko - dziękuję za "mistrzowski" :) takie słowo od Ciebie - Prawdziwego Mistrza :)

Agatko - no to musi się Wytwórnia ostro do roboty wziąć, żebyś długo nie musiała czekać!

Weroniko, czego się nie robi z miłości...?

Ewelina Majdak pisze...

Moja kartka też taka zwykła była :(((

Tort przepiękny!

gosiaa99 pisze...

Ten torcik jest pyszny! Pamiętam jadłam go raz u znajomej.. Cudownie twój wygląda i bardzo..bardzo kusząco:)

Waniliowa Chmurka pisze...

Kiedyś upiekę sobie taki Tort:)
Moja jeszcze w drodze..