Jak zwykle - weekend minął za szybko. Jak zwykle - okazało się, że zabrakło kilku godzin na taki odpoczynek po prostu, na sen, na zakopanie się pod kocem z książką, z kubkiem herbaty, na słodkie wspólne nic_nie_robienie. Jak zwykle - jednak z uśmiechem go wspominam. Bo było nasze babskie spotkanie, które zdecydowanie za rzadko się odbywa, ale niestety Warszawę i Wrocław dzieli kilkaset kilometrów, a nie kilkanaście. Była wycieczka niedzielna po okolicy, tym razem Jezioro Turawskie i relikty przeszłości w postaci ośrodka wypoczynkowego z uroczymi firankami rodem z PRL-u. I las i wielkie niebo. Otwarta przestrzeń, która pozwala odetchnąć pełną piersią. Była też wieczorna wspinaczka i pokonywanie własnych słabości, po których pozostała pamiątka w postaci okrągłego śladu w kolorze śliwki węgierki.
I jak zwykle - z niecierpliwością czekam na kolejny weekend.
Zwłaszcza, że niebawem szykuje się wycieczka do Warszawy.
I gdzieś w międzyczasie powstało ciasto. Jak zwykle ostatnio - ze śliwkami.
Ciasto śliwkowe z cynamonem*
Potrzebujemy:
pół szklanki miękkiego masła
1 szklanka cukru
2 jajka
1 i 1/2 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 łyżeczka startej skórki z cytryny
1 łyżka soku z cytryny
3 łyżki mleka
6 śliwek, przekrojonych na pół
2 łyżeczki cynamonu
Działamy:
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Formę natłuszczamy i obsypujemy bułką tartą, albo wykładamy papierem do pieczenia.
Masło z cukrem (bez dwóch łyżek) miksujemy do uzyskania jasnej i puszystej masy. Lekko ubijamy jajka i dodajemy je do naszej masy. Po wymieszaniu dodajemy powoli przesianą mąkę, proszek do pieczenia i sól razem ze skórką cytrynową, sokiem i mlekiem. Miksujemy i gotową masę przekładamy do formy.
Cynamon mieszamy z dwiema pozostałymi łyżkami cukru i obtaczamy w nim śliwki. Śliwki układamy na cieście, skórką do góry. Ciasto również posypujemy cynamonem i wkładamy do piekarnka na około 50 minut. [Przed wyjęciem z piekarnika sprawdzamy patyczkiem.] Chwilę studzimy w formie przed pokrojeniem i podajemy najlepiej jeszcze ciepłe.** Smacznego!
* Przepis pochodzi z książki "The Modern Vegetarian" autorstwa Marii Elia. Książkę dostałam w prezencie od mojego Kochanego - i to jest jedyny pozytywny aspekt jego podróży służbowych i naszej rozłąki. Potem dostaję takie wspaniałe książki z ciekawymi przepisami i cudownymi zdjęciami.
** Ciasto faktycznie smakuje najlepiej jeszcze ciepłe, bałam się, czy następnego dnia będzie jeszcze zjadliwe. Poczułam się jednak mile zaskoczona, bo niewiele ze swojego smaku straciło. Tak więc polecam, nawet jeśli nie będzie możliwości zjedzenia całego od razu :)
26 komentarzy:
cudowne !
wygląda uroczo ;)
Aniu, to pierwsze zdjecie niezmiernie mi sie podoba :) A ciasto wyglada pysznie. Dodatek cynamonu skojarzyl mi sie od razu z moim crumble :)
Widzisz, w kazdej sytuacji mozna znalezc jakies pozytywne strony :) Moze te ksiazki nie zrekompensuja Ci rozlaki ale na pewno pozniej pozwola Co o niej dosc szybko zapomniec :) Swoja droga ja jednak wole jak moj M. nigdzie nie wjezdza :))
mniam, ja tam śliwki zawsze i wszędzie. bez końca.
podobnie mam z truskawkami i winogronami :D
cudnie, że w przyrodzie, że z Ukochanym, i kobietkami - oby jak najwięcej :)
wygląda na bardzo puszyste i pyszne
Mnie wszystkie weekendy wydają się za krótkie... Ciasto idealne na popołudnie z książką, kocem i herbatą:)
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za zbliżający się "warszawski" weekend:)
Amarantko, ta otwarta przestrzeń...Ach...!!! Tęsknię do czasu przeznaczonego na nią...!
A ja byłam w e Wrocławiu! Szkolenie to pierwsza rzecz, a druga spotkanie z najbliższą przyjaciółką:) Czyli delikatnie podobnie jak u Ciebie - ale bez przestrzeni... Nie mniej cieszę się tym czasem. Pozdrawiam ciepło:)
Uwielbiam otwartą przestrzeń i wspólne, przyjacielskie chwile. Dobrze, że mam je tak często...
Ciasto rewelacyjne. A ja nigdy chyba jeszcze ciasta ze śliwkami nie piekłam... Karygodne!
Ściskam! :)
brakuje mi chwili odpoczynku. wakacje zmarnowałam sama nie wiem co robiąc;/
a ciacho chętnie bym upiekła- weekend zawsze kojarzy mi się ze słodkościami;)
pozdrawiam serdecznie
o, z cynamonem. Lubię takie ciasta. Zupełnie inaczej pachną, a dla mnie zapach jest w kuchni niezwykle ważny.
Czemu tak późno dałaś przepis na ciacho śliwkowe, Amarantko...? Buuu...Piekłąm wcz ciasto, nie miałam weny, jakie wybrać, a skusiłabym się na Twoje!
Wygląda tak smacznie,mniam! Cynamonowe ze sliwkami, pychotka:)
w weekendy czas płynie z podwójną prędkością, ale to dlatego, że jest szczególnie przyjemnie :))
w tym roku mało piekę ze śliwkami, a to mi się podoba, szczególnie na drugim zdjęciu
niech czas płynie szybko- do tego weekendu :)
Zmiany, zmiany widzę piękne zmiany!
Chwilę człowieka nie ma a tu czary mary i zupełnie inny blog!
Śliczny!
:)
Też ostatnio rozmyślałam nad tym jak szybko biegnie czas w weekend, a jak wolno w tygodniu. Planów mam zawsze cały worek, ale te minuty tak szybko pędzą. Prawdziwe jesienne ciasto.
Amarantko, po pierwsze ciasto wygląda bosko! dzisiaj mam gości, więc je upiekę :D
po drugie, dziękuję za podsunięcie pomysłu, muszę mojemu Niedźwiedziowi powiedzieć o kupowaniu mi książek z podróży. Szybko mi się zapełni kolejna półka. Ale, jak ja to lubię! :)
masz rację - czas weekend pędzi zdecydowanie zbyt szybko. tyle planów, a przez niedobór czasowy, częśc z ich idzie w łeb. moje grzybobranie, koncert, romantyczna kolacja - poszły się gwizdac. bo a) jestem chora; b) nie było czasu...
cudowne ciasto. takie rustykalne ;] retro takie na talerzu ;p
Bo z weekendem jest tak, że czekamy na niego pięć dni i przez pięć dni wymyślamy co byśmy chcieli zrobić, a potem nagle te pięciodniowe plany próbujemy zmieścić w dwa dni ... i dlatego weekendy są takie fajne i jednocześnie takie zwariowane :)
Jejciu, za szybko mi się kliknęło i zapomniałam powiedzieć, że poczęstowałabym się Twoim ciachem :)
No i jeśli w Wawie będziesz miała jakąś chwilkę wolną daj znać, może się zobaczymy na jakiejś kawce, a może i jakieś większe nasze blogowe grono da się zebrać :)
Kurcze a mi czas cały czas pędzi ;-) Ciasta ze śliwkami lubię. A twoje bardzo zachęca.
na takie ciacho skusiłabym się o każdej porze dnia i nocy :)
I zdjęcie jak zwykle piękne w swojej prostocie.
można przybyć do ciebie na to ciasto?Zjadłabym , oj zajadałbym
Kochana! Ciasto zrobiłam wczoraj, rozeszło się w 5 minut - dosłownie! nawet go nie mam na zdjęciu... każdy zjadł po dwa kawałki a o ostatni prawie się pokłóciliśmy i w końcu musiałam sprawiedliwie podzielić go na 6 części :) Pycha!!!!!! Chyba moje ulubione ciasto od teraz :)
Jest cudny:)
No wlasnie, jak to jest, ze weekendy tak szybko mijaja?!? Ba, ze kazdy dzien zdecydowanie za szybko mija :(
A ksiazke rowniez mam i baaardzo ja lubie :) Swietny wybor przepisu Amarantko :)
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz