piątek, 1 października 2010

O tym, czego nie lubię. I o chleba pieczeniu.

Ostatnio dużo pisałam o tym, co lubię. Dziś dla odmiany o tym, czego nie lubię.
Nie lubię mleka z czosnkiem i wody z miodem. Syropu cebulowego też nie lubię.
Nie lubię ataków kaszlu o piątej nad ranem. I przed zaśnięciem.
Nie lubię dreszczy, które pojawiają się, gdy kreska po kresce temperatura pnie się w górę.
Nie lubię dni, kiedy najlepszym kompanem staje się łóżko, kołdra i zestaw pastylek.
Nie lubię też takich dni, kiedy nie smakuje mi kawa. I kiedy nie mam na nic siły.
Nie lubię chorować. No może tylko przez jeden dzień. Pięć to już dużo za dużo.
I nie lubię straconych przy okazji przeziębienia szans.
Była Weekendowa Piekarnia z Oliwką, w której wziąć udziału nie miałam jak.
Był Dzień Jabłka pod opieką Tatter, którego w żaden sposób nie uczciłam.
Było odwołane spotkanie, na które miałam wielką ochotę.

Na szczęście chorowanie dobiega końca. Wietrzę mieszkanie, wypędzam zarazki pochowane po kątach, zmieniam pościel i robię wielkie pranie. I zaraz wypiję pierwszą od sześciu dni kawę. Dla odmiany od herbaty z cytryną pitej ostatnio w hektolitrach.

I mam nadzieję, że Wam udaje się trzymać z daleka od wszelkich gryp, przeziębień, kaszlów i katarów.


Dziś będzie o chlebie. Ostatnio niestety z chlebem nie było mi po drodze, bo albo wyciągałam taki z dziurą, albo przy krojeniu pojawiał się stos okruchów zamiast kromki albo smak jakiś taki nie do końca smakowity. Po kilku nieudanych wypiekach postanowiłam na chwilę sobie pieczenie chleba odpuścić, bo bałam się, że każdy kolejny to znowu będzie niewypał. Tydzień temu udało mi się chyba złą passę przełamać i w końcu - ufffff - wyszło. A dokładniej - wyszedł.


Chleb był propozycją w Weekendowej Piekarni #38, wypatrzyłam go u Poli, a opiekunką tamtej WP była Ania z Mojej Małej Kuchni, a sam przepis pochodzi z książki Jeffreya Hamelmana "Bread". Tylko orzechy z laskowych na włoskie zmieniłam.


Chleb z orzechami włoskimi i suszonymi śliwkami
(na zakwasie)

zaczyn:
100 gr mąki pszennej chlebowej
60 gr wody
20 gr zakwasu żytniego

ciasto właściwe:
275 gr mąki pszennej chlebowej
125 gr mąki pszennej razowej
270 gr wody
25 gr miękkiego masła
10 gr soli
7-8 gr świeżych drożdży
zaczyn
60-65 gr orzechów włoskich
60-65 gr suszonych śliwek (np. kalifornijskich), grubo pokrojonych

Mieszamy składniki zaczynu aż się dobrze wymieszają - powstanie bardzo gęsta masa. Przykrywamy i zostawiamy na 12-16 godzin.
Zanim weźmiemy się do wyrabiania ciasta należy wyprażyć orzechy - w tym celu nagrzewamy piekarnik do temperatury 180-200 C i wysypujemy orzechy (całe) na blachę. Wkładamy do piekarnika (środkowa półka) na 8-12 minut. Później po wystudzeniu skórka powinna bardzo łatwo schodzić, wystarczy potrzeć kilka orzechów między palcami. Same orzechy powinny być lekko brązowe z wierzchu. Tak wyprażone orzechy dadzą piękny aromat naszemu chlebowi.
Gdy mamy gotowy zaczyn, mieszamy składniki ciasta - zostawiamy na razie osobno orzechy i śliwki - dodamy je później - tuż przed końcem wyrabiania. Ciasto wyrabiamy aż do uzyskania średnio rozwiniętego glutenu. Będzie ono trochę luźniejsze, czym nie należy się przejmować, gdyż orzechy i śliwki przyjmą część wilgoci. Pod koniec wyrabiania dodajemy orzechy ze śliwkami i wyrabiamy jeszcze krótko do ich równomiernego wymieszania się.
Zostawiamy ciasto przykryte do wyrośnięcia na 1 - 1 1/2 godziny.
Jeśli ciasto wyrasta godzinę to nie musimy go składać, jeśli ma wyrastać 1 1/2 godziny to składamy je raz po 45 minutach.
Kształtujemy bochenek i dajemy do wyrośnięcia do koszyka lub przekładamy ciasto do przygotowanej wcześniej foremki (wysmarowanej tłuszczem i wysypanej otrębami). Tutaj Hamelman pisze, że można z powodzeniem upiec z tego przepisu bułki - wtedy dzielimy ciasto na przykład na 8 części, kształtujemy bułki i zostawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia.
Tak przygotowany chleb / bułki powinny wyrastać około 1 godziny.
Nagrzewamy w międzyczasie piekarnik do 235 C i gdy chleb jest gotowy wkładamy go do piekarnika i pieczemy z parą. Po 15 minutach skręcamy temperaturę do 215 C i pieczemy dalsze 25-30 minut.
Gotowy chleb studzimy na kratce. Smacznego!



7 komentarzy:

ulcik pisze...

chleb wygląda cudnie :)
a co do tego co nie lubisz ..pozwolisz, że też się pod tym podpiszę - i zdrowia życzę :)
u.

Asia pisze...

amarantko, myslalam ze tylko ja budze się w środku nocy jak nienormalna z suchym kaszlem, ale okazuje się, że to całkiem normalne. Czuje w pewnym stopniu ulge :)

majka pisze...

Ciesze sie Kochana, ze juz wyzdrowialas :) Ja tez nie lubie chorowac. Niestety od kilku dni juz boli mnie gardlo a Maly znow zaczal pociagac nosem... Nie ma co sie dziwic, u nas przez ostatnie dwa dni lalo dzien i noc, bez przerwy.

Na ten chlebek tez mam wielka ochote :) Wyglada pyszniutko :))

Trzymaj sie cieplo Aniu :)

Anonimowy pisze...

Chorować nie lubię bardzo. Ale mam to szczęście, że choróbska dopadają mnie nadzwyczaj rzadko. Właściwie, to w ciągu dwóch ostatnich lat chora byłam... hm, nawet nie wiem, czy byłam w ogóle (puk, puk. w niemalowane). Mam nadzieję, że ten stan utrzyma się na dłużej.

Dobrze, że Ciebie Aniu niemoc już opuszcza. I że chleby znów Ci się "pieką".

Ja nic tak naprawdę żadnego pieczywa nie włożyłam do piekarnika od ponad miesiąca. Jejku!

Uściski! :*

Paula pisze...

wracaj szybko do zdrowia i przede wszystkim na stałe :) ja taki chleb z dziurą bardzo lubię. W ogóle lubię dziurawe chleby. a Twój jest piękny, wiesz?

Anonimowy pisze...

Nie lubię i nie znoszę być chora i przykuta do łóżka choć ostatnimi czasy tylko to byłoby w stanie zapewnić mi zdrową ilość snu bo to co sobie sama serwuje dalece nie wystarcza w tym zabieganiu :(
Ale Tobie życzę zdrówka, wzrostu sił witalnych i mocnych przeciwciał :D
Takiego chleba chcę, jak tylko luźniej mi się zrobi zaraz go pieknę ;)

Karmel-itka pisze...

widzę, że coś odwrotnego do naszej zabawy w "lubienie". teraz mamy "nielubienie" xd
nie lubię ludzi, którzy wciąż gdzieś gonią i zapominają o rzeczach przyjemnych.
nie lubię diet i telewizyjnego stereotypu rozmiaru 0.
nie lubię ludzi, którzy nie wiedzą co to uśmiech, radośc i życzliwośc.
nie lubię pluchy.
nie lubię nadmiaru wolnego czasu.
nie lubię też braku czasu.

zdrowia życzę, tak strasznie mocno ;*

wiesz, że chleb wygląda bajecznie? cudowny!