czwartek, 18 listopada 2010

Nocnych wędrówek skutki. I odkrycia.

Ziewam. Takie są niestety efekty nocnych wędrówek po Wrocławiu. Kiedy tramwaje już nie jeżdżą, po ulicach suną głównie taksówki, a Ci nieliczni ludzie, których można jeszcze spotkać, marzą już na pewno o tym, żeby trafić do swoich ciepłych łóżek i przytulić się do poduszki. Tak jak i my marzyliśmy czekając na nasz nocny autobus.

Potem sen, za krótki zdecydowanie. Próbuję przerwać to swoje ziewanie słuchając prawie w kółko ZaZ, mojego nowego muzycznego odkrycia, uroczej kobietki z przerwą między jedynkami, pełnej energii, o głosie, który mnie zauroczył. Jeśli chcecie posłuchać - kliknijcie obok. Polecam!

I sięgam po ostatnią już muffinkę. Z gruszkami i imbirem. To też całkiem niedawne odkrycie, choć przepis pewnie większości czytelników już doskonale znany. Jak dla mnie - muffinkowa czołówka.


Muffinki gruszkowo-imbirowe Nigelli

Potrzebujemy:
250g mąki
150g cukru
75g jasnego brązowego cukru*
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka imbiru
140 ml kwaśnej śmietany
125 ml oleju
1 łyżka miodu
2 jajka
300g obranej i drobno pociętej gruszki

Działąmy:

Nastawiamy piekarnik na 200 C.
W misce mieszamy mąkę, cukier, 50g brązowego cukru*, proszek do pieczenia i imbir. W drugiej misce łączymy ze sobą kwaśną śmietanę, olej, miód, jajka i przelewamy całość do miski z suchymi składnikami. Mieszamy krótko całość, tylko tak by połączyły się wszystkie składniki, następnie dodajemy pokrojoną gruszkę i mieszamy raz jeszcze. Tak przygotowaną masą wypełniamy foremki/papilotki.
Każdą muffinkę posypujemy 1/2 łyżeczki brązowego cukru i wsuwamy do piekarnika na około 20-25 minut - du suchego patyczka :) Upieczone muffinki pozostaw do ostygnięcia - choć ciepłe zdecydowanie smakują najlepiej. Smacznego! 


 * ilość cukru można, a myśle, że nawet należy, ograniczyć - ja już nie dodawałam tych dodatkowych 50g jasnego brązowego cukru, a muffinki były już wystarczająco słodkie za sprawą dojrzałych gruszek.
Ciasta wyszło mi trochę więcej niż na 12 muffinek - to co zostało upiekło się w formie na finansjerki i to też widzicie na zdjęciu. Prawdziwe muffinki zniknęły szybciej i nie załapały się już na sesję fotograficzną.
Przepis pochodzi z książki "Nigella ekspresowo".

18 komentarzy:

Anonimowy pisze...

taka gruszka to sierpień mi przypomina.
pamiętam jeden nocny spacer, tamtego lata w wielkie upalne gorąco...nagle deszcz i ja bosa biegałam po Ostrowie Tumskim. lubię tam do siebie wracać w myślach.
i ja mam nowe dźwięki Souad Massi. tęskni jak ja, kiedy śpiewa "twahashtek" i Tucara kiedy śpiewa te quiero mucho...to ja razem z nią tekieromucho na całe gardło.

Tilianara pisze...

Mmmmm, ja bym jeszcze do tego czekoladę dodała i to by była pełnia szczęścia :) A wiesz ... gruszki w domu mam, imbir też, czekolada obowiązkowo ... już wiem co dziś upiekę :)

ulcik pisze...

mniam, brzmi bosko .. czas wypróbować :)

amarantka pisze...

Słuchałam Aga Twojej muzyki... porusza - duszę i ciało :) i śpiewaj, śpiewaj! z całych sił!

Tili, to ja też następnym razem z czekoladą spróbuję :) bo jeszcze dwie gruszki w kolejce czekają :)

Ulcik - naprawdę, jedne z lepszych, jakie miałam okazję jeść i robić...

asieja pisze...

imbir mam tylko kandyzowany. gdy zaopatrzę się w taki w proszku.. z pewnością umilę sobie dni takimi słodkościami.

Amber pisze...

Aga, ja lubię późny wieczór w W-wie, w moich ulubionych miejscach.Jest tak klimatycznie...
A te muffiny po prostu niebo w gębie!Gruszki tak do nich pasują.
Pozdrawiam!

majka pisze...

Aniu, Zaz jest niesamowita... Ten glos,...cos pieknego :) Nie moge przestac jej sluchac. Wiecej takich odkryc prosze :)

Muffinki - dla mnie smaki nieznane. Imbir jeszcze nieoswojony :)

aga pisze...

mniam, mniam... pysznie wyglada:)

Anonimowy pisze...

Mam Ekspresowa Nigelle na kulinarnej polce, ale jakos tak zawsze przechodzilam obok przepisu na te muffinki obojetnie. Ale skoro znajduja sie one w Twojej czolowce, Aniu, to znaczy, ze na pewno warto! :)

Co do ziewania... Ja, jak na ironie, ziewam po 'przespaniu'. Kiedy sie nie wyspie czuje sie duzo lepiej! Dzisiaj spalam 9 godzin i do teraz nie moge sie dobudzic... ;))

Sciskam cieplutko!

KUCHARNIA, Anna-Maria pisze...

Lubię późne wieczory, noce w dużych miastach, choć rzadko tam bywam:)
I bardzo lubię poczytać sobie Twoje posty - gdybym mogła jeszcze poczęstować się tym ciastem, oj to dopiero byłoby cudownie!
Pozdrowienia:)

Paula pisze...

podoba mi sie delikatność tego ciasta i ten delikatny słoneczny kolor

Kaś pisze...

zapisuję przepis, teraz można dostać takie pyszne gruszki :)
ps. głos ZaZ rzeczywiście jest niesamowity

Asia pisze...

Marzenia o nocnych autobusach są miedzymiastowe. Pozdrowienia z południa Polski po wczorajszych przygodach z poimpezowym wracaniem nocnym ;)

Bea pisze...

Uwielbiam polaczenie gruszki i imbiru! Jesienny dzem w trj wersji bardzo wszystkim zasmakowal :) Przepis sobie zapisuje. I dodam jeszcze domowego imbiru kandyzowanego :)

Pozdrawiam Amarantko!

Waniliowa Chmurka pisze...

Zaz kocham od lipca;)
Cudowny ma głos ta dziewczyna!:)
Pozdrawiam serdecznie, ciasto wspaniałe.

Usagi pisze...

A ja właśnie taką inną formę, mniej muffinkową wolę. A gruszki i imbir w cieście to coś wspaniałego.
Pozdrawiam

Weroniko pisze...

Znowu mam tyle zaległości na Twoim blog! Masakra. Teraz staram się je nadrobić, oglądam wcześniejsze wpisy i już wiem jak wykorzystam dynię, która zalega w moim zamrażalniku. Dziękuję :)

Też ostatnio poznałam nocny Wrocław i zaczynam udawać, że się go nie boję.

Bardzo lubię takie gruszki i szkoda, że nie mam jak wypróbować Twojego przepisu, bo akurat mam wszystkie składniki :/

anna pisze...

A wiesz, ze mi tez wpadla w ucho Je veux Zaz, corcia myslala, ze to Zazi, ktora uwielbiam od dluzszego czasu, a tu ktos zupelnie inny, bardzo fajny glos, a muzyka energetyczne, takiej, jakiej nam teraz najbardziej potrzeba, pozdrawiam serdecznie
Anna