niedziela, 12 grudnia 2010

Lazy hours. WP#97

Niedziela. Wolna chwila, tylko dla mnie, to rzecz niebywała w trakcie weekendu. Zazwyczaj spędzamy ten czas bardzo rodzinnie, na jednym bądź drugim końcu Wrocławia. Czasem też ze znajomymi na wspólnych kolacjach lub wyciskając siódme poty na Eigerze. Dziś jednak - na chwilę zostałam sama. Prawie sama, bo w towarzystwie kubka gorącej herbaty, sączącej się z głośników muzyki i wspomnienia wspólnego w   ramach Weekendowej Piekarni pieczenia. Bułeczek tym razem.


Kiedy tylko mogę, kiedy czas na to pozwala, z przyjemnością we wspólnym pieczeniu pieczywa biorę udział. W tym tygodniu się udało - bułki zaproponowane przez Tili, które miałam okazję poznać jakiś czas temu - zostały teraz ponownie upieczone, a nawet już zjedzone. Lubię takie proste, ale jednak pełne smaku pieczywo. U mnie z dodatkiem dyni. I lekko przypieczone, bo przegapiłam moment, w którym bułki powinny zostać wyciągnięte. Dzięki temu miały wyjątkowo chrupiącą w skórkę :)



Bułki na zakwasie ok. 8 sztuk
[Źródło: Liska w swojej Pracowni wypieków]

Potrzebujemy:

150 g aktywnego zakwasu żytniego, dokarmionego 10-12 h wcześniej* 
300 g mąki pszennej 
100 g mąki orkiszowej (można też użyć mąki pszennej razowej) 
170-200 g wody 
2 łyżki oliwy 
1 łyżeczka miodu 
1 łyżeczka soli 
1 łyżeczka świeżych drożdży (lub suszonych) 
2 łyżki pestek dyni (opcjonalnie)
 
Działamy:
Zakwas mieszamy z wodą i drożdżami. Dodajemy oliwę, sól i miód i stopniowo wsypujemy mąkę. Wyrabiamy gładkie ciasto, na końcu dodajemy pestki dyni. Ciasto przekładamy do miski wysmarowanej oliwą, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrastania na około godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość.  
Kiedy ciasto jest wyrośnięte, delikatnie smarujemy wnętrza dłoni oliwą i odrywając kawałki ciasta formujemy bułeczki. Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zostawiając między nimi około 4 cm odstępy. Piekarnik nagrzewamy do 230 st C. Wstawiamy bułeczki i pieczemy około 12 minut - do zrumienienia. Bułeczki dość znacznie rosną jeszcze w piekarniku. Po upieczeniu studzimy na kuchennej kratce.

*zakwas, którego użyła Liska ma konsystencję gęstego jogurtu. Ilość wody w tym przepisie należy dostosować do gęstości ciasta - powinno być raczej luźne, ale łatwe do formowania. W żadnym razie nie może się rozpływać na boki.

Smacznego!

Przypominam o jeszcze przez kilka godzin trwającym konkursie - z aniołkami do wygrania. Szczegóły -  TUTAJ. 

8 komentarzy:

Karmel-itka pisze...

pierwsze zdjęcie jest cudowne... takie czyste, nieskazitelne.
dziękuję za życzenia. mam nadzieję, że dotrwam do kolejnej setki xd
a przepis... bardzo mi się podoba. nie jest tak tragicznie skomplikowany. a wspólne pieczenie takich cudownych wypieków... och, coś niesamowitego!

magda k. pisze...

uwielbiam bułeczki, a te prezentują się cudownie :)

kornik pisze...

Mi też bardzo smakowały:)
Twoje wyglądają w środku na bardzo puszyste i mięciutkie!
następnym razem zrobię z dynią choć nerkowce też są niczego sobie.

Ania pisze...

Moje też prawie zniknęły :-) Bardzo ładne zdjęcia!

anytsujx pisze...

Twoje bułeczki pysznie się prezentują :)
Pozdrawiam :)
www.mojeciacho.blox.pl

ewe.kott pisze...

zgadza się, znikają niezwykle szybko :)
i są przepyszne.

Zgadzam się z Karmel-itką, że pierwsze zdjęcie jest genialne!

pozdrawiam ciepło!

Paula pisze...

takie wiosenne są te bułeczki :)

aga pisze...

alez wygladaja smakowicie:) nic tylko zajadac, mniam:)