Niedziela. Wolna chwila, tylko dla mnie, to rzecz niebywała w trakcie weekendu. Zazwyczaj spędzamy ten czas bardzo rodzinnie, na jednym bądź drugim końcu Wrocławia. Czasem też ze znajomymi na wspólnych kolacjach lub wyciskając siódme poty na Eigerze. Dziś jednak - na chwilę zostałam sama. Prawie sama, bo w towarzystwie kubka gorącej herbaty, sączącej się z głośników muzyki i wspomnienia wspólnego w ramach Weekendowej Piekarni pieczenia. Bułeczek tym razem.
Kiedy tylko mogę, kiedy czas na to pozwala, z przyjemnością we wspólnym pieczeniu pieczywa biorę udział. W tym tygodniu się udało - bułki zaproponowane przez Tili, które miałam okazję poznać jakiś czas temu - zostały teraz ponownie upieczone, a nawet już zjedzone. Lubię takie proste, ale jednak pełne smaku pieczywo. U mnie z dodatkiem dyni. I lekko przypieczone, bo przegapiłam moment, w którym bułki powinny zostać wyciągnięte. Dzięki temu miały wyjątkowo chrupiącą w skórkę :)
Bułki na zakwasie ok. 8 sztuk
150 g aktywnego zakwasu żytniego, dokarmionego 10-12 h wcześniej*
300 g mąki pszennej
100 g mąki orkiszowej (można też użyć mąki pszennej razowej)
170-200 g wody
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka świeżych drożdży (lub suszonych)
2 łyżki pestek dyni (opcjonalnie)
Działamy:
Zakwas mieszamy z wodą i drożdżami. Dodajemy oliwę, sól i miód i stopniowo wsypujemy mąkę. Wyrabiamy gładkie ciasto, na końcu dodajemy pestki dyni. Ciasto przekładamy do miski wysmarowanej oliwą, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrastania na około godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość.
Kiedy ciasto jest wyrośnięte, delikatnie smarujemy wnętrza dłoni oliwą i odrywając kawałki ciasta formujemy bułeczki. Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zostawiając między nimi około 4 cm odstępy. Piekarnik nagrzewamy do 230 st C. Wstawiamy bułeczki i pieczemy około 12 minut - do zrumienienia. Bułeczki dość znacznie rosną jeszcze w piekarniku. Po upieczeniu studzimy na kuchennej kratce.
*zakwas, którego użyła Liska ma konsystencję gęstego jogurtu. Ilość wody w tym przepisie należy dostosować do gęstości ciasta - powinno być raczej luźne, ale łatwe do formowania. W żadnym razie nie może się rozpływać na boki.
*zakwas, którego użyła Liska ma konsystencję gęstego jogurtu. Ilość wody w tym przepisie należy dostosować do gęstości ciasta - powinno być raczej luźne, ale łatwe do formowania. W żadnym razie nie może się rozpływać na boki.
Smacznego!
Przypominam o jeszcze przez kilka godzin trwającym konkursie - z aniołkami do wygrania. Szczegóły - TUTAJ.
8 komentarzy:
pierwsze zdjęcie jest cudowne... takie czyste, nieskazitelne.
dziękuję za życzenia. mam nadzieję, że dotrwam do kolejnej setki xd
a przepis... bardzo mi się podoba. nie jest tak tragicznie skomplikowany. a wspólne pieczenie takich cudownych wypieków... och, coś niesamowitego!
uwielbiam bułeczki, a te prezentują się cudownie :)
Mi też bardzo smakowały:)
Twoje wyglądają w środku na bardzo puszyste i mięciutkie!
następnym razem zrobię z dynią choć nerkowce też są niczego sobie.
Moje też prawie zniknęły :-) Bardzo ładne zdjęcia!
Twoje bułeczki pysznie się prezentują :)
Pozdrawiam :)
www.mojeciacho.blox.pl
zgadza się, znikają niezwykle szybko :)
i są przepyszne.
Zgadzam się z Karmel-itką, że pierwsze zdjęcie jest genialne!
pozdrawiam ciepło!
takie wiosenne są te bułeczki :)
alez wygladaja smakowicie:) nic tylko zajadac, mniam:)
Prześlij komentarz