niedziela, 21 lutego 2010

Czekoladowo mi. Weekendu ciąg dalszy.

Kiedy myślę o czekoladzie, myślę o...

... mojej przyjaciółce z dawnych lat, z którą łąki i pola przemierzałam w poszukiwaniu przygody. Budowałyśmy razem domki w ogrodzie, mosty nad rowem, podkradałyśmy przez płot jeżyny sąsiada i spałyśmy latem w namiocie.
Pierwsze lata naszej przyjaźni przypadały na gorsze czasy, kiedy wszystkiego było mało. I kiedyś, pewnie właśnie ze względu na gorsze czasy, w ramach prezentu urodzinowego, dostałam od niej zamiast całej czekolady tylko połowę.

... maturze, wszystkich sprawdzianach, kolokwiach i egzaminach. Obowiązkowym naukowym zestawem była truskawkowa czekolada z Wedla. Żadna nauka nie miała sensu, jeśli w szufladzie nie było mojego ulubionego wspomagacza.

... Kamforze we Wrocławiu. Bardziej klub niż kawiarnia czy czekoladziarnia, ale wypiłam tam najlepszą jak do tej pory czekoladę... gęsta, aromatyczna, duża, podana przez dumną z siebie właścicielkę świeżo otwartego klubu. Wypita w towarzystwie moich wspaniałych kobiet.

To tylko kropla z moich czekoladowych myśli...
a Wam co przychodzi do głowy, gdy pomyślicie czekolada?

 

Moją drugą* propozycją w ramach Czekoladowego Weekendu, organizowanego przez Beatkę, są śniadaniowe batony. Płatki kukurydziane, kokosowe wiórki, masło orzechowe, miód i czekolada. Muszę zaznaczyć, że to nie mój smak - miód i kokos smakują mi tylko wtedy, gdy jest ich niewiele. Mogę je jednak polecić z czystym sumieniem, ponieważ mojemu A. bardzo smakowały [a jest on  smakowo dużo bardziej  wymagający].

  

Batony śniadaniowe z masłem orzechowym

Potrzebujemy:

200g masła orzechowego
100g cukru pudru
200 ml miodu (w oryginale golden syrup)
100g płatków kukurydzianych
100g wiórków kokosowych
1 łyżeczka cukru waniliowego
200g czekolady

Działamy:

Czekoladę topimy w w kąpieli wodnej.
W drugiej miseczce (też w kąpieli wodnej z obawy o przypalenie) łączymy masło orzechowe, cukier puder i miód - topimy do uzyskania gładkiej konsystencji.
W trzeciej misce mieszamy ze sobą płatki kukurydziane, wiórki kokosowe i cukier waniliowy. 
Naszą miodowo-maślaną masę wlewamy do suchych składników, dokładnie mieszamy do momentu, aż wszystko się dobrze połączy. Przekładamy wszystko do blaszki/naczynia wyłożonego papierem do pieczenia, wyrównujemy i zalewamy rozpuszczoną czekoladą. Formę przykrywamy folią spożywczą i wkładamy na kilka godzin do lodówki. Potem już tylko kroimy i smacznego!

 

*miała być jeszcze trzecia propozycja, ciasteczka, które chodzą za mną od dawna, ale pojawią się tu przy innej okazji.

Przepis pochodzi z tej samej strony co ostatnio. The Good Mood Food Blog.

11 komentarzy:

kasiaaaa24 pisze...

Z tą czekoladą w czasie studiów, to masz rację :) Egzaminy były świetnym pretekstem, by podjadać ją bez wyrzutów sumienia :) Tyle, że u mnie prym wiodła czekolada "z okienkiem" z orzechami laskowymi :)

Taki batonik na śniadanie, to gwarancja wspaniale rozpoczętego dnia :)

cukrowa wróżka pisze...

jej, budowanie domkow i mostów - widzę swoje dzieciństwo.. które teoretycznie jeszcze trwa, no ale to już nie ten wiek. : ]
A z masłem orzechowym jeszcze nic nie piekłam, wygląda kusząco. : ]

Hanna Mi pisze...

To co widzę na zdjęciach wygląda jak żywe złoto oblane czkoladą. Czy może być piękniej? :-)

asieja pisze...

pierwsza myśl..
jedna chwila. malinowa czekolada. na złośc. zjadłam całą tabliczkę.

a jeszcze bardziej od czekolady lubię masło orzechowe.
i płatki kukurydziane lubię.

Gosia pisze...

Moja myśl - codzienność :)))

Ach, te batony muszą być nieziemsko pyszne! Masło orzechowe, miód, płatki kukurydziane, kokos, czekolada... Zbyt wiele tego dobrego!:))

Weroniko pisze...

Batony śniadaniowe... Uuuuuu, a to mama nie nauczyła, że się słodyczy na śniadanie nie je :P Cudownie wyglądają.
Wydawało mi się, że pytanie o skojarzenia z czekoladą zostawię bez odpowiedzi, ale wiem! Przypomina mi się najlepsza czekolada na świecie, czyli mleczna chyba goplana zjadana na "pustynnej burzy", na jakimś wzniesieniu. To było coś, to była najlepsza czekolada na świecie.

majka pisze...

Amarantko, te batoniki sa zniewalajace :) Maja piekny kolor i podejrzewam, ze smakuja rownie dobrze, jak wygladaja :)

Ja niestety nie mam zadnych czekoladowych skojarzen :( Czekolade jadam raczej rzadko, a jesli juz to mleczna, koniecznie z calymi orzechami laskowymi :))

Anonimowy pisze...

i jak tu przejść na dietę? z takim startem rano? pychotka;)

Ewelina Majdak pisze...

A czy ja jednego mogę na śniadanie jutro? Tak na spróbowanie?
Śliczne są!

Uściski :*

Bea pisze...

Uuu... piekne te batoniki Amarantko! Bardzo 'niebezpieczne'! :))

Pozdrawiam serdecznie!

amarantka pisze...

Kasiu - ja z czekolady z okienkiem wyjadałam czekoladę, a orzechy zostawiałam ;)

Cukrowa Wróżko - no, były to piękne czasy... beztroskie takie...

Poswix - :)

Asiejko - zaintrygowana jestem - na złość zjedzona?

Goś - taka czekoladowa codzienność... to jak niebo chyba?

Weroniko - no niech będzie, że to drugie śniadanie ;)

Maju - dziękuję :)

Anonimowy - no bo śniadanie trzeba zjeść samemu, obiadem się podzielić, a kolację oddajemy... i tak można się odchudzić ;)

Polka - dla Ciebie - wszystko!

Beo :) dziękuję