Na długą drogę dla ukochanego. Dla bliskich, którzy z radością przyjmują mnie z powrotem.
Żeby nacieszyć się darami czerwca, który, o dziwo, przekroczył już swój półmetek.
Z własnoręcznie zerwanych truskawek. Z cyklu małe rzeczy, a cieszą.
Muffinki z truskawkami
[przepis pochodzi z bloga Na miotle]
Potrzebujemy:
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia (użyłam proszku do pieczenia z dodatkiem szafranu)
1/4 łyżeczki soli
2 jajka
1/2 szklanki oleju roślinnego
1 szklanka mleka
1 1/2 szklanki pokrojonych truskawek
Działamy:
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 200 stopni.
W jednej misce łączymy suche składniki, czyli mąkę, cukier, proszek do pieczenia i sól. W drugiej misce mieszamy jajko, mleko i olej. Kolejnym krokiem jest połączenie mokrych składników z suchymi i lekkie ich wymieszanie, grudki jak zawsze w muffinach wskazane. Dodajemy truskawki i mieszamy całość. Formę do muffinek wykładamy papilotkami (lub natłuszczamy i obsypujemy bułką tartą). Napełniamy formę, posypujemy każdą muffinkę szczyptą cukru i wsadzamy do piekarnika na 20-25 minut. Smacznego!
* poza samolotami przelatującymi od czasu do czasu - chyba nie powinnam tego pisać, ale na razie cieszę się, że wrocławskie lotnisko zbyt duże nie jest :)
15 komentarzy:
Dobrze Ci:*
Muffinki z truskawkami cieszą bardzo. Ostatnio się o tym przekonałam. A Twoje zdjęcia są zachwycające- mały kadr- maksimum przyjemności;)
kradnę jednego cichutko.
Aniu, dlaczegóż mnie do siebie nie zaprosiłaś na takie pyszne muffinki? Akurat we wtorek i środę byłam we Wrocławiu. ;))
Ściskam!
I wielu takich spokojnie truskawkowych chwil życzę. ;*
uwielbiam ten cykl!
uwielbiam truskawki!
uwielbiam babeczki z truskawkami!
:))
I ja mam wielką ochotę podkraść jednego! Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie!
chętnie zatrzymałabym się na taką jedną małą chwilę:)
Wiesz co podoba mi się najbardziej? Zdanie 'z własnoręcznie zebranych truskawek'.
To taka rzecz, za którą tęsknię. I nawet pokonałabym strach przed mrówkami (wszak zawsze można usiąść na stołku) i zrywała, smakowała...
lubię te słowa pełne ciepła. i muffinki lubię. słoneczne.
Widzę, że zapowiada się fantastyczny czas. Jak dobrze czytać takie słowa.
Zapowiada się dobry czas opisany w dobrych słowach. Aż robi się cieplej.
W mojej okolicy tez słychac samoloty ;)
Muffinki zrobiłam wczoraj na podwieczorek - wspaniałe, najlepsze jakie dotąd jadłam. Znikały w tempie ekspresowym, więc za chwilę zabieram się za kolejne pieczenie. Wilgotne, aromatyczne, pyszne!
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak milo, ze znow jestes! I z takim smakowitym przepisem na dodatek :)
Masz racje - czasami to co male, cieszy najbardziej :)
Pozdrawiam serdecznie! I trzymam kciuki za nowe zycie :))
Takie male slodkosci pelne truskawek sa dobre na kazdy dzien :)
Ja mam to szczescie, ze mimo, ze do lotniska daleko, wciaz przelatuja nad nami samoloty. Tak bylo w kazdym miejscu, w ktorym juz tu mieszkalismy. Ostatnio dodatkowo przelatuja nad nami samoloty wojskowe. Po trzy sztuki na raz. Niebo az huczy od ich silnikow :))
Prześlij komentarz