środa, 16 czerwca 2010

Wstęp do powrotu...

Po przerwie dłuższej niż planowałam - za którą bardzo przepraszam - powoli wracam do blogowego życia.

Powoli się przyzwyczajam do nowego miejsca w swoim starym Wrocławiu, do nowych odgłosów za oknem, czyli do żab śpiewających swoje pieśni na dobranoc i do samolotów od czasu do czasu przelatujących. Wszystkie kartony już rozpakowane, nowa przestrzeń oswojona, moje skarby kuchenne znalazły już swoje miejsce w szafkach, powoli poznajemy się z piekarnikiem, a lodówka codziennie cieszy swoją przestronnością. Mam nawet za sobą już jeden zbity talerz w nowej kuchni, na szczęście oczywiście. Więc... jest dobrze :) i będzie jeszcze lepiej.

I nie taka przeprowadzka straszna, jak myślałam. 
Sto razy straszniejsze są wrocławskie korki, o których zdążyłam zapomnieć.

I mam nadzieję, że lada moment zaproszę Was do wspólnego pieczenia :)
Teraz zmykam zerknąć co u Was słychać...

7 komentarzy:

Unknown pisze...

To dobrze, że jednak nie taki diabeł straszny..:-)
Miłego mieszkania, mam nadzieję, że nie w zalewanej części?

Ruda Wiewióra pisze...

No nareszcie! :)

Czekam już na coś dobrego...

majka pisze...

Ciesze sie Aniu, ze juz jestes :) Stesknilam sie za Toba :)) Czekam z niecierpliwoscia na nowy wpis. I zycze Wam milego mieszkania w nowym miejscu :)

amarantka pisze...

Aniu, podobno jest tu bezpiecznie :) no i parter wysoki ;)

Agatku - faktycznie, nareszcie, wstyd mi bardzo, że tak długo to trwało :)

Maju, ja tęskniłam za Wami, za Tobą jeszcze bardziej... zaraz zmykam do Ciebie, pozachwycać się :)

Emma pisze...

jak fajnie, że już jesteś! skoro przeprowadzka nie taka straszna, to mnie uspokoiłaś ;)
czekamy na nowe przysmaki z nowej kuchni!

Ewelina Majdak pisze...

Jesteś :*
Miłego oswajania się i zapoznawania z nowymi kątami w moim ukochanym mieście...
Chciałabym tam być!

Bea pisze...

Witaj na nowych-starych smieciach ;)
Dobrze, ze przeprowadzka nie byla taka straszna.
Trzymam kciuki za ciag dalszy :)

Usciski! :*