piątek, 22 października 2010

kra kra kra. O gawronach i cieście czekoladowo-wiśniowym.

Choć widok za moim oknem kilkakrotnie zmienił się w ciągu ostatnich lat, jeden element pozostaje stały.

Gdy byłam mała opierałam się łokciami o parapet i patrzyłam. Na Odrę przepływającą nieopodal. Na dom dziadków otoczony wiśniowymi drzewkami. Na stajnię, w której do czasu pewnego mieszkały krowy. Na kawałek sadu ze śliwami i gruszami. I dwoma paskami ziemi, może już o tej porze przeoranej, a nad nimi latające gawrony. Czarne jak noc, całymi stadami, z tym swoim głośnym kra kra kra.

Potem zamiast domu dziadków - pojawił się widok nowych domów i nieznanych mi ludzi. Stawałam czasem w oknie i obserwowałam dym z komina sąsiadów, przejeżdżające auta, spacerujące psy i zastanawiałam się nad historiami, jakie kryły w sobie te nowe dla mnie domy. I o tej porze też latały tam gawrony. Tak samo czarne, z takim samym, trochę złowieszczym, kra kra kra.

I teraz, wychodząc na swój balkon, widzę kolejny nowy dom, na podwórku którego biega rozkosznie radosny wyżeł. Po prawej widać kilka drzew, już z resztkami żółtobrązowych liści, a za nimi przebija się błękit stawu. Po lewej mam widok na balkony sąsiadów, na jednym czasem suszy się strój sąsiada motocyklisty. Z balkonu wyżej dobiega dźwięk dzwonków wietrznych, dziś szczególnie głośnych, tkających swoje dźwięczne historie...

I też latają gawrony. Siadają na pustych gałęziach i obserwujemy się nawzajem. One zerkają na mnie swoim czarnym okiem i machają połyskującym skrzydłem. A ja zastanawiam się, dlaczego ich nie lubię? Mam wrażenie, że noszą w sobie jakąś mroczną tajemnicę... ślad nocy w środku dnia... a Wy? lubicie gawrony? 



Moja kulinarna propozycja nie zawiera w sobie żadnej mrocznej tajemnicy, raczej słodką, wiśniową. Ze słoika pełnego ciemnoczerwonych kulek, przygotowanego rękami babci. Czerń gawrona zamieniłam na kolor czekolady. A złowieszcze kra kra kra zastąpiło przyjemne stukanie widelczyka o deserowy talerzyk.


Chocolate cherry cake czyli czekoladowo-wiśniowe ciasto
[Crazy for chocolate]

Potrzebujemy:

3 jajka
250 g cukru
2 łyżeczki startej skórki cytrynowej
125 g miękkiego masła
60 ml oleju
125 g ciemnej czekolady, rozpuszczonej
335 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
200 g jogurtu
175 g czekoladowych groszków (najlepiej z gorzkiej czekolady)
słoik z wiśniami o wadze 670 g [bottled pitted morello cherries w oryginale]

cukier puder i kakao do posypania

Działamy:

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.
Okrągłą formę smarujemy masłem. Wykładamy papierem do pieczenia - albo posypujemy bułką tartą.
Odsączamy wiśnie zostawiając 2 łyżki soku.
Ubijamy jajka i cukier. Dodajemy skórkę cytrynową, olej i masło. Ubijamy aż do uzyskania gładkiej masy. Dodajemy rozpuszczoną czekoladę i znowu mieszamy. Kolejnym krokiem jest dodanie mąki, jogurtu i soku wiśniowego. Mieszamy, a na końcu dodajemy wiśnie i czekoladowe groszki łącząc je delikatnie za pomocą łyżki z masą. Masę przelewamy do formy i wkładamy na godzinę do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy do tzw. suchego patyczka - bo może się okazać, że godzina to trochę za mało dla naszego ciasta. Po upieczeniu przez 5 minut zostawiamy w formie, potem wyjmujemy. Po ostygnięciu ozdabiamy ciasto cukrem pudrem i kakaem. Smacznego!

A gdy pisałam o gawronach, przez okno zazdrośnie zajrzała sroka i postukała dziobem w ścianę...

Przypominam też o konkursie i klikaniu i głosowaniu - można na moje ciasteczka jabłkowe albo na falafela, albo na któryś z pozostałych 18 przepisów. Będzie mi oczywiście miło, jeśli wybierzecie właśnie moje przepisy i na nie oddacie swoje głosy :) Głosowanie odbywa się u Asiejki - TU i u Dorotki z Pozytywnej Kuchni, czyli TUTAJ

Miłego weekendu!

16 komentarzy:

KUCHARNIA, Anna-Maria pisze...

Piękny post! U nie widok z okna też tyle razy się zmienił, i choć wciąż przybywa budynków, to coraz mniej pięknych miejsc i widoków...
A gawronów też się boję...
Ciasto cudowne i nie bałabym się sięgać po kolejne porcje:)
Serdeczności!

aga pisze...

smaczne ciacho:) czekolada i wisnie to dobrana i przepyszna para:)

Raincloud pisze...

A ja lubię gawrony. Wydają mi się takie mało "ptasie", kiedy spacerują, wyglądają jakby miały założone na plecach ręce, tu popatrzą pod nogi, zerkną na liście. No i te ich sympatyczne, opierzone "spodnie" :) A już najbardziej fascynujące są, kiedy gaworzą. To niesamowita mowa w dziwnym języku. Nie śpiewają, to prawda. Ale potrafią naśladować różne dziwne dźwięki, tak że często stałam wpatrzona w gawrona na gałęzi i wsłuchiwałam się co mówi :)

kornik pisze...

Ja gawronów nie lubię, ale takie ciasto tak! więc podkradam kawałeczek:)

Anonimowy pisze...

Ja tam gawrony lubię. Kiedyś już pisałam u siebie, że fascynuje mnie tajemnica nocy, a że gawrony noszą w sobie jej cząstkę, to i one są obiektem moich "fantazji", powiedzmy. Lubię czasem zanurzyć się w mrok...

Ale i lubię zanurzyć widelczyk w pysznym cieście. A Twoje bez wątpienia takim jest! :)

Ściskam!

Karmel-itka pisze...

krzyk gawronów towarzyszy mi, kiedy idę ulicą. uśmiecham sie wtedy, myślę, że opowiadają mi cos, co widziały w "wielkim świecie".

a ciasto? rewelacyjne.

cukrowa wróżka pisze...

No to mamy podobną sytuację. tylko u mnie coraz trudniej usłyszeć ptaki - szum ulicy coraz głośniejszy..
ale stukanie widelczyka i tak jest najprzyjemniejsze z tych dźwięków. :)

Waniliowa Chmurka pisze...

Czekolada i wiśnia?
Mniaaam:*
Kra kra kra.. ostatnio nie słyszę?

Pozdrawiam i ściskam bardzooo mocno:*

Anonimowy pisze...

Gawrony to ja i moje samotne spacery, gawrony to miasta rodzinnego dźwięk i nieba zaczernienie.

Arvén pisze...

Ja też za gawronami nie przepadam...raczej kojarzą mi się z czymś złym, oznaką nadciągającego pecha...jakoś tak.
Ale ciasto - szczególnie takie - wywołuje we mnie raczej pozytywne emocje :)

Paula pisze...

za gawronami to ja nie przepadam, ale takie ciacho z chęcią wirtualnie zjadam :)

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Bardzo smaczna propozycja, podobnie jak opowieść z motywem przewodnim - kra kra kra - bardzo na miejscu w obecnym czasie!

Usciski ciepłe!:)

Kamila Kielar pisze...

Jak tylko wrócę do Krk, wkładam fartuszek, zakasuję rękawy i robię ciasteczko! Wisienki na jesień, super sprawa :)

Amber pisze...

Jesienią i zimą wszędzie rozlega się krakanie. To taki czas dla gawronów.
A ciasto super czekoladowe.Z dodatkiem wiśni rewelacyjne!

Weroniko pisze...

Lubię gawrony, bo jeśli się przyjrzeć to one nie są czarne, a fantastycznie fioletowo-granatowe błyszczące i eleganckie.

Asia pisze...

Lubię takie bogate ciasta. I zaglosowalam na ciasteczka jabłkowe :)